Przygotowując się do kolejnego zadania w obszarze literatury stosowanej sięgnąłem po książkę Stefanii Skwarczyńskiej „Teoria listu” (Lwów, 1937). To sławne dzieło jest poświęcone listowi jako formie literatury, która choć bywa kunsztowna w formie, nie służy jednak z założenia czystemu pięknu. Podziwiając wnikliwość i dyscyplinę wywodów autorki przypominałem sobie znane mi przykłady literatury epistolarnej… Trochę ich poczytałem w życiu. Pamiętam z biblioteki rodziców „Listy do matki” J. Słowackiego, „Nową Heloizę” J.J. Rousseau, a ze szkoły „Cierpienia młodego Wertera”. Później urzekły mnie „Niebezpieczne związki” P. Choderlos de Laclos.
Myśląc o nich trafiłem nagle w księgarni na „Listy niezapomniane” (Kraków, 2015). Pięknie wydany, elegancko złożony i ślicznie ilustrowany zbiór niezwykłych listów różnych autorów – nie tylko znanych! Autorski wybór nie jest specjalnie opisany, ale we wstępie autor wyraźnie przedstawia swoje cele publikacji: poznanie piękna tych listów i zachętę dla czytelników do samodzielnego pisania. Wszak sztuka ta zanika pod rosnącymi falami uproszczeń elektronicznych… Paradoksalnie jednak książka ta jest efektem pracy blogera i testów czytelniczych społeczności świata wirtualnego. Jej materialne wydanie jest jednak antidotum na dychotomię wirtualny–realny, jakże często dopadającą dziś nieświadomych „konsumentów Sieci”.
Ale to także książka dla nich – nie trzeba jej czytać strona po stronie. Nawet lepiej czytać wybiórczo. Każdy list jest starannie opisany „kontekstowo”. Dowiadujemy się kim jest autor listu, ale także poznajemy okoliczności jego powstania. Często też jest ilustrowany kopią fotograficzną.
W zbiorze jest 126 listów zestawionych niechronologicznie. Zaczyna go odręczny list Elżbiety II do prezydenta D. Eisenhowera, a kończy ostatni list (też odręczny) W. Szymborskiej. Między nimi znajdziemy przeróżne: słowa jaskiniowca wykute w kamieniu, podanie o pracę Leonardo da Vinci, odpowiedź dla fanki gwiazdy pop kultury, list do przerażonego końcem cywilizacji, czy choćby byłego niewolnika do swojego (byłego) pana. Ten ostatni wywarł na mnie chyba największe wrażenie i wcale nie dlatego, że widziałem „Niewolnicę Isaurę” :). W dzisiejszych czasach, kiedy standardem jest myślenie i mówienie kategoriami księgowymi, wyrażone w liście uzasadnienie możliwego powrotu do pracy u pana bawi wyśmienicie, a przy okazji daje (zgodnie z intencją autora książki) wiedzę o epoce, zupełnie inaczej rozumianą niż zimne fakty podręcznikowe. Autor listu odpowiada na zaproszenie byłego pana do powrotu na plantację, ale sam mieszka już z rodziną w północnych stanach, zarabia na życie, a jego córki chodzą do szkoły. Poczytajcie fragment:
„Mandy twierdzi, że bałaby się wracać bez jakiegoś dowodu na to, że będzie Pan traktował nas uprzejmie i sprawiedliwie, dlatego wspólnie postanowiliśmy sprawdzić szczerość pańskich zamiarów i poprosić o przesłanie naszego wynagrodzenia za okres, który u Pana przepracowaliśmy. To pozwoli nam zapomnieć o starych zadrach i uwierzyć w Pańską sprawiedliwość oraz przyjaźń. Służyłem Panu wiernie przez 32 lata, a Mendy przez 20. Przy stawce 25 $ miesięcznie dla mnie i 2 $ tygodniowo dla Mendy nasze zarobki wyniosły łącznie 11 680 $. Proszę dodać do tej sumy odsetki za okres, przez który przetrzymywał Pan te pieniądze, i odjąć od niej koszty naszych ubrań, 3 wizyt lekarza, którego do mnie wzywano, oraz wyrwania zęba u Mendy, a otrzyma Pan kwotę, która zgodnie z prawem nam się należy […].” (s. 80).
Książka opatrzona jest także solidnym indeksem ilustracji oraz niewielkim dodatkiem edytorskim. Znajdziemy w nim uzasadnienie użycia tego konkretnego zestawu czcionek – niespotykane..!
Warto poczytać i samemu wrócić do pisania listów! Żeby tylko adresaci zechcieli na nie odpowiadać!
* Listy niezapomniane, zebrał i opracował Shaun Usher, przekład J. Małecki, Wyd. SQN, Kraków 2015