Karły śmieją się z gigantów

Albert Jack, Z Galilelusza też się śmiali

Albert Jack, Z Galilelusza też się śmiali

Albert Jack, Z Galilelusza też się śmiali. „A jednak się kręci”. O wynalazcach, którzy udowodnili, że krytycy ich pomysłów nie mieli racji, Muza S.A. 2016


Innowacje rodzą się w głowach niepokornych, nie dziwi więc, że łatwo nie znajdują wsparcia. Wszak większość ludzi nie lubi zmian i podejrzliwie traktuje odstępstwa od tradycyjnych rozwiązań. Świat zdefiniowany i uregulowany to świat naznaczony władzą, a ta lubi sterować wyobraźnią a nie jej ulegać. Dla twórców i wynalazców ma to o tyle istotne znaczenie, o ile od władczych decydentów może zależeć wdrożenie i urzeczywistnienie ich projektów. A lekko nie jest! 

Tym właśnie aspektem innowacyjności zajął się popularyzator nauki Albert Jack (pseudonim Grahama Willmotta). W książce są opowieści o trudnej drodze wdrażania wynalazków, ale też o przypadkowych pomysłach zmieniających życie wielu ludzi. Poza tytułowym Galileuszem są tu także wynalazcy klimatyzacji, telefonu, promieni x, silnika odrzutowego, spadochronu i wielu innych, nawet kulinarnych, ale też śmiesznych, przypadkowych i mitycznych. Niekiedy znamy nazwiska ich autorów, ale częściej wiemy tylko i znamy to, co stworzyli. Na pewno nie jesteśmy świadomi trudności jakie były przed nimi do pokonania, które nie miały nic wspólnego z ich wynalazkami.

Można się więc pośmiać z tych, którzy odrzucali projekty i hamowali innowacyjność, jak choćby z włoskiego ministra, który przeczytawszy list odkrywcy radia (Marconiego) dopisał na nim: „do czubków”..! To i tak nieźle, znamy przecież mnóstwo przykładów przypisywania sobie cudzych odkryć!

Innym z bohaterów wspomnianych przez autora jest prezes IBM Thomas J. Watson i jego decyzje odrzucające projekty komputera osobistego:

„Sądzę, że na rynku światowym jest miejsce na maximum pięć komputerów”. (s. 45)

Ten sam człowiek nie zrozumiał projektu wdrożenia urządzeń do odbitek znanych dziś jako kserografia (wynalazek Carlsona, 1949). Do historii sam przeszedł jako laureat najwyższego odznaczenia (1937), które otrzymał z rąk Adolfa Hitlera przyznawanego „obcokrajowcom zasłużonym dla Rzeszy Niemieckiej” za system wspomagający kontrolę ludności i wsparcie  w zarządzaniu informacjami. O tym już autor książki z jakiegoś powodu nie wspomniał.

Układ pracy jest mało systematyczny, a wybór przykładów oparty raczej na swobodzie literackiej niż racjonalnej systematyczności. Nie znajdziemy tu ani teorii, ani metody – taka moda! To nie jest jednak słabość książki, lecz zamysł wspierający ciekawą narrację popularyzatorską pomagającą odbierać treści przejmując od autora pasję i ciekawość tymi niepokornymi autorami zmian życia innych. Warto to poznać nie tylko by wiedzieć, ale też mieć śmiałość szukania nowych możliwości i mieć siłę brnąć pod górkę i pod wiatr! A o władzy potwierdza banalną rację: jest pełna neofobii..!

Nastawienie autora ukazuje się inspirujące I pocieszające dla wszystkich, którzy są twórczy. Z historycznego punktu widzenia konieczne byłoby jednak uzupełnienie treści książki o to, czego autor świadomie unika: o korporacyjne hamulce innowacyjności, nieposzanowanie prawa do korzyści z kreatywności, wreszcie o bezkarne piractwo, oszustwa i kopiowanie cudzych pomysłów. Nie przypadkiem więc wspomniałem o prezesie IBM, bowiem nie tylko władza, ale także żądza szybkich zysków są dziś głównymi hamulcowymi kreatywności w każdej dziedzinie życia. Przypisywanie sobie cudzych zasług i niedopuszczanie do zmian, jeśli nie dają one bieżącej korzyści, to główne problemy rozwojowe współczesnego świata. Im więcej jednak wiemy o historii innowacji, tym łatwiej poradzimy sobie z takimi przeszkodami. Wszak „człowiek potyka się nie o góry a o kretowiska” (Konfucjusz)…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *