Kiedy wszystko jest wspaniale, a nawet jeszcze lepiej, świat dokoła jest piękny i wszystko wydaje się takie proste, oczywiste i bezproblemowe. Drzewa dają cień latem a osłonę przed wiatrem zimą. Słońce grzeje, chmury zapowiadają życiodajny deszcz, a wody rzeki ukoją pragnienie i nakarmią rybami. Wszędzie łąki kuszące perlistym kwieciem, aromat czułości niesiony powietrzem.
Nieoczekiwanie i zawsze z zaskoczenia pojawia się mordercze tsunami! Choć próbuje się wyjaśniać jego źródła, to do dziś nie wiadomo wiele o naturze tego śmiercionośnego zjawiska. Można co najwyżej rozpoznać (po fakcie), gdzie się zaczęło i wyliczyć zasięg, wysokość fal oraz skalę ofiar.
Każdy kto to przeżyje już nie będzie spokojny, zawsze będzie drżał i czekał zamknięty w sobie…
„It’s a jungle out there
Disorder and confusion everywhere
No one seems to care
Well I do
Hey, who’s in charge here?
It’s a jungle out there
Poison in the very air we breathe
Do you know what’s in the water that you drink?
Well I do, and it’s amazing
People think I’m crazy, ’cause I worry all the time
If you paid attention, you’d be worried too
You better pay attention
Or this world we love so much might just kill you
I could be wrong now, but I don’t think so!
’Cause there’s a jungle out there.
It’s a jungle out there”. (Randy Newman, It’s a jungle out there, Monk)
Tsunami wcale nie musi zabić! Groza wzmaga ból, wpędza w nicość, obezwładnia wolę, dławi oddech, świdruje bólem, znieczula myśli, trzeszczy złowrogo i prostuje myśli, krwawi strachem, uderza w duszę i wpędza w otchłań!
Co robić, kiedy mieszka się na terenie podatnym takim kataklizmom?
Żyć w ciągłym strachu, albo uciekać..! A kiedy nie ma dokąd uciec?! Niemożliwe – świat jest duży, musi być takie miejsce, w którym nie ma lęków przed tsunami..!