Tak to się niekiedy zdarza, że nie można się powstrzymać… Tym bardziej, że wir szumu informacyjnego wciąga, a własne nienasycenie potrzeby wypowiedzi, rośnie bezustannie, zaczynając kręcić myślami w tę i we w tę!
„Wstrząśnięte myśli” będą lekiem i terapią dla autora, bo nie myślę (przynajmniej teraz!) o konkretnym odbiorcy, a obca mi jest potrzeba przypodobania się czytelnikowi. Lekiem, bo pozwolą nie dusić ich w sobie, a terapią – bo wymasują skołatane zwoje mózgowe, albo pogiglają ego…
Będę pisał o ciekawych książkach, ale też o absurdach i głupocie ogarniających ludzi zamienionych w kody kreskowe…