Gulgotanie i sapanie
Napisała do mnie Pani Klaudia z Augustowa:
„Jadąc pociągiem zwróciłam uwagę na grupkę współpasażerów, żywo rozmawiających ze sobą. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że nie mogłam zrozumieć w jakim rozmawiają języku. Akcent, intonacja i szczekliwe słowa szukały w mojej pamięci skojarzeń z językiem fińskim, lub węgierskim, może norweskim… Nagle jednak przyszło olśnienie! Ten gulgot, sapanie i gardłowy akcent operował słowami przypominającymi język polski. Ale oni wszyscy mówili w ten sam sposób i rozumieli siebie doskonale! Wada wymowy może dotyczyć jednostki, ale cała grupa używająca takiej dziwnej odmiany języka, to już chyba gwara… Czy mam rację”?
Nie ma Pani racji, to był bełkot! Czytaj dalej